"Wszystko wina kota!" - Agnieszka Lingas - Łoniewska
Książki,  Lingas - Łoniewska Agnieszka,  Literatura obyczajowa,  Novea Res

„Wszystko wina kota!” – Agnieszka Lingas – Łoniewska – recenzja

Nasze życie pisze nam najlepsze scenariusze, które z pewnością mogłyby się znaleźć na kartach bestsellerowych powieści. To ono kieruje nami niczym marionetkami po zawiłościach losu. Podstawia kłody pod nogi i chwyta w ramiona kiedy upadamy. Zmienia scenerię za każdym zakrętem, byśmy nie wiedzieli co nas tam czeka. A my jak wierni aktorzy, podążamy ową wytyczoną ścieżką, próbując jak najlepiej wdać się w tą oscarową rolę.

Z takim o to scenariuszem, pełnym zbiegów okoliczności i obfitującym w niespodzianki raczy nas Agnieszka Lingas – Łoniewska w swojej najnowszej powieści “Wszystko wina kota!”. Muszę się przyznać, że choć autorka ma na swoim koncie wiele powieści obyczajowych, w których to sensacja miesza się z romansem to dla mnie jest to dziewicze spotkanie z nią. Co prawda rzadko sięgam po powieści “dedykowane” kobietom ale jednak przydałoby się mieć większe rozeznanie, w szczególności, że można trafić na takie perełki. Owa “romantyczna komedia pomyłek” jak zachęca wydawca, skusiła mnie, nie autorką czy opisem a spojrzeniem rudego przystojniaka, który spogląda z okładki. Nie mogłam przejść obojętnie.

„Życie to nie tylko cholerne kwiatuszki. Czasami to pot, krew i łzy. I nie tylko romantyczne płatki róż. Czasami to tłusty i prosty hamburger. Tego chcę od życia i tego chcę od Ciebie. Niekiedy kwiatów i dywanu z płatków róż, a niekiedy prostej strawy, po której powiesz mi, kto spierdolił Ci dzień”.

Główna bohaterką powieści jest Lidia Makowska, która pod pseudonimem Róża Mak pisze powieści i to nie byle jakie bo bestsellery. Poznajemy ją w momencie, kiedy wystukuje ostatnie słowo swej najnowszej książki. Czas zacząć świętować i czekać na recenzje. No właśnie te ostatnie, a w szczególności opinie niezachwianego krytyka Jack’a Sparrowa spędzają jej sen z powiek. No bo jak można czytać i recenzować powieści, które z założenia się nie podobają? Kłopotów przysparza jej James, który to upodobał sobie do spania poduszką sąsiada  Jeremiego Szpaka. A zapomniałam dodać, James to kot. Zastanawiacie się pewnie czy pomiędzy tą dwójką zacznie coś iskrzyć a może jednak to krytyk zawładnie sercem Lidli? Cóż musicie przeczytać.

“Wszystko wina kota!” to powieść nie tylko jednej bohaterki. W życiu Lidli duże znaczenie mają jej przyjaciółki, których losy poznajemy na kartach książki. Karolina, która jest także agentką naszej pisarki w prywatnym życiu zmaga się z rolą matki dorosłego syna Kasjana a jej poukładane życia nagle zaczyna się plątać. Mamy także Anetkę, przykładną matkę dwójki dzieci i żonę zakochanego w niej męża. Niemniej jak to bywa w życiu, oboje zaczynają zbaczać z wyznaczonej ścieżki i problemy gotowe. No oczywiście nie zapominajmy o męskich bohaterach Jeremim i Jacku 🙂

„Aby dwie osoby potrafiły ze sobą przetrwać życie, potrzebna jest szczerość, sztuka kompromisu, zaufanie. I poczucie humoru. To bardzo ważne, by umieć się razem śmiać. Gdy ludzie tego nie potrafią, są zagubieniu.”

Narracja prowadzona jest przez głównych bohaterów, przez co na otaczający ich świat mamy możliwość spojrzeć oczami Lidli i jej przyjaciółek a także Jeremiego. Wkraczamy w ich życie, poznajemy przeszłość, która nie zawsze jest kolorowa. Trzeba przyznać, że autorka bardzo fajnie działa na emocje czytelnika, buduje je odpowiednie i choć od początku można odgadnąć uknutą przez pisarkę intrygę to i tak czytamy dalej, myśląc ale czy na pewno? Korci mnie napisać, że postacie są “proste” i mają wyolbrzymione problemy ale całościowo wpisują się idealnie w świat wykreowany przez autorki. Z drugiej strony, czy my nie jesteśmy też prości i czy nie wyolbrzymiamy naszych problemów?

Ciekawostką, która zwróciła mocno moją uwagę jest ubranie powieści w muzykę. Do każdej sytuacji dobrana jest odpowiednia piosenka, tworząca w całości ciekawą playlista a dodatkowo stworzony przez autorkę świat staje się bardziej realny bo część z tych utworów na pewno była słyszana w radiu przez czytelników.

„Nie o to mi chodzi. Wcale nie oczekuję bukietów róż. Czasami i zwykły hamburger może być miłym przerywnikiem. Właśnie o to chodzi. Nie da się ciągle trwać w romantycznym uniesieniu. Czasami warto mocniej uderzyć o ziemię. Ale trzeba zrobić to razem. A tymczasem ludzie mają tyle sekretów…”

“Wszystko wina kota!” jest powieścią dla kobiet i mówiąc bardzo ogólnikowo posiada jej cechy. Jest to lekka, przyjemna opowiastka, która na tle przykrych doświadczeń pokazuje, że każdy ma szansę na szczęście i miłość. Że tak naprawdę nie wiadomo co nas czeka za zakrętem, może nie za pierwszym ale za kolejnym? Ta powieść to bajka, przesłodzona historia ale nie zabrakło w niej łyżki dziegciu. Mimo, że nie jestem pasjonatka takiej literatury (choć może gust mi się zmienia) to wciągnęła mnie ona doszczętnie. Po jej skończeniu poczułam wielki niedosyt, że to już koniec, jak to koniec?! Tak wiem to bajka ale chciałoby się powiedzieć bajko trwaj!

Podsumowując, Agnieszka Lingas – Łoniewska stworzyła bardzo słodką powieść z dominującym szczęściem. I choć jest naiwna to łapie za serce. Daje nadzieję na lepsze jutro, mówi, że warto wierzyć, bo nigdy nie wiadomo w jakim momencie scenariusza naszego życia jesteśmy. Dodatkowo doprawiona humorem, który przenosi się na nas. A więc siedzimy uśmiechnięci sami do siebie, przeniesieni do świata autorki i kibicujemy bohaterom i na koniec cieszymy się ich szczęściem. Czy potrzeba coś więcej?

O książce:
Tytuł: Wszystko wina kota!
Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska

Wydawnictwo: Novae Res

Data wydania: 24-05-17
Liczba stron: 400

 

Sprawdź, gdzie kupić:

Ocena:
  • Książka zainteresowała mnie:
  • Akcja wciągnęła mnie:
  • Narracja uwiodła mnie:
  • Temat zaciekawił mnie:
  • Postacie zawładnęły mną:
4

Podsumowanie:

„Wszystko wina kota!” to bardzo słodką powieść z dominującym szczęściem. I choć jest naiwna to łapie za serce. Daje nadzieję na lepsze jutro, mówi, że warto wierzyć, bo nigdy nie wiadomo w jakim momencie scenariusza naszego życia jesteśmy. Dodatkowo doprawiona humorem, który przenosi się na nas.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *