"Rytuał zbrodni" - Andreas Franz
Franz Andreas,  Kryminał, sensacja, thriller,  Książki,  Świat Książki

„Rytuał zbrodni” – Andreas Franz – recenzja

Przez przypadek w moje ręce wpadła książka niemieckiego pisarza Andreasa Franza – „Rytuał zbrodni”. Muszę się przyznać, że nie znałam wcześniej ani nie słyszałam o owym autorze, który (jak podaje Wikipedia) jest jednym z najlepszych niemieckich autorów powieści kryminalnych i detektywistycznych. No ale to oczywiście nie świadczy o tym, że czeka mnie jakaś wspaniała uczta, na pewno będzie to niewiadoma.

„Rytuał zbrodni” jest pierwszą powieścią Andreasa i otwiera cykl książek z detektyw Julią Durant. Jak podają źródła, powstała ona na autentycznych wydarzeniach z 1969 roku. Nie pozostaje nam zatem nic innego jak zagłębić się w twórczość Franza i przenieść do Frankfurtu.

Wspomniany Frankfurt, a dokładnie jego elitę opanowuje przerażenie. W bestialski sposób ktoś morduje młode blondynki. Poza zadaniem okrutnych ran, zaplata ich włosy w kucyki i wiąże na nich czerwone kokardki. Stało się, miasto dorobiło się swojego własnego seryjnego mordercy. Do akcji wchodzi wydział zabójstw policji kryminalnej na czele z Bergerem. Do prowadzenia śledztwa, zamiast swojego przyjaciela Shultza, wyznacza ambitną detektyw Julię Durant.

I tak oto zaczyna się pogoń za mordercą, która prowadzi poprzez luksusowe domy frankfurckich bogaczy, ukazując przy tym wszystkie ich brudy. Podstawą są wizyty u chirurgów plastycznych i terapeutów, obowiązkowe przyjęcia elity, jak i imprezy z seksualnym zakończeniem. Detektywi mają bardzo duży problem aby odnaleźć sprawcę, gdyż wszędzie tam gdzie są duże pieniądze nie ma prawa. Niemniej Julia nie poddaje się i postanawia wytoczyć batalię przeciwko jednemu z najpotężniejszych biznesmenów, który miłuje w nastoletnich dziewicach.

Poza tematem śledztwa, którego celem jest złapanie mordercy, mamy do czynienia z masą pobocznych akcji. Ot niewyjaśnione morderstwo, problemy osobiste, z którymi muszą zmagać się nasi bohaterowie. Choć zmaganie to zbyt duże słowo, oni po prostu sobie z nimi nie radzą. No i oczywiście historie pacjentek terapeuty, które zawsze są złe… To wszystko nasuwa obraz „zbrukanego” świata elity, w którym wszystko wychodzi na sucho a morale są głęboko schowane.

Tak jak już wspomniałam, jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Franza i chyba ostatnie. Nie mówię, że na pewno ale raczej sama z ciekawości i ochoty po jego kolejną powieść nie sięgnę. No chyba, że będę chciała się upewnić czy jego kolejne powieścią są też niepowalające. „Rytuał zbrodni” jakoś kompletnie do mnie nie przemówił. Przez wiele pobocznych niuansów stawał się „rozmyty”. Miałam wrażenie, że pisarzowi bardziej chodziło o uwypuklenie wad bogaczy niż na akcji związanej z seryjnym mordercą. Może zależało mu na dogłębnym przedstawieniu postaci i zmuszeniu nas do ich dokładnego poznania i analizowania. Ja niestety liczyłam na ciekawą, kryminalną sprawę oprawioną w wykwintną otoczkę a nie poznawanie życia frankfurckiej elity.

Największą wadą jaką mogę zarzucić to to, że dość szybko można rozgryźć, kto tak naprawdę upodobał sobie jasnowłose dziewczynki.  Zapewne autorowi chodziło oto aby zaciekawić nas i pokazać co kryje się w umyśle złoczyńcy niż na upilnowaniu tajemnicy. Cóż to do mnie kompletnie nie przemówiło.

Reasumując, mogę śmiało powiedzieć, że nie jest to mój styl i wcale bym nie żałowała gdyby tej pozycji nie miała przeczytanej. Świat Franza to nie moja bajka. Niemniej osobom, które lubują w niemieckich pisarzach i chcą poznać frankfurckie życie bogaczy od tej złej strony to mogę w sumie polecić. Oczywiście jeśli nie macie nic ciekawszego pod ręką

 

O książce:
Tytuł: Rytuał zbrodni
Tytuł oryginalny: Jung-Blod-Tot
Autor: Andreas Franz

Tłumaczenie: Miłosz Urban
Wydawnictwo: Świat Książki

Data wydania: 2011
Liczba stron: 284
Cykl: Julia Durant (tom 1)

 

Sprawdź, gdzie kupić:

Ocena:
  • Książka zainteresowała mnie:
  • Akcja wciągnęła mnie:
  • Narracja uwiodła mnie:
  • Temat zaciekawił mnie:
  • Postacie zawładnęły mną:
3

Podsumowanie:

„Rytuał zbrodni” jakoś kompletnie do mnie nie przemówił. Przez wiele pobocznych niuansów stawał się „rozmyty”. Miałam wrażenie, że pisarzowi bardziej chodziło o uwypuklenie wad bogaczy niż na akcji związanej z seryjnym mordercą. Polecę osobom, które lubują w niemieckich pisarzach i chcą poznać frankfurckie życie bogaczy od tej złej strony.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *